7
Drzwi stały otworem, słońce miało wolny dostęp. Pod stołem krążyło troje czarnych kurcząt, wyciągając sztywne szyje, by dziobać okruszyny, stary pies drzemał wyciągnąwszy łapy. Słychać było wrzask kłócących się na ulicy kobiet, wołanie szklarza, zachęty przekupniów: "Ryby piękne, ryby!", oraz ryk osła podobny do ryku lwa. Na zakurzonym placu dwa białe woły zaprzężone do pługa leżały bez ruchu, z nogami podwiniętymi pod piękne, połyskliwe boki, ślina toczyła się im z pysków, a szczęki przeżuwały paszę z błogą rozkoszą. Gołębie gruchały na dachu pławiąc się w słońcu. Rad bym uczynił to samo, a sądzę, że chętkę tę mieli wszyscy, gdyż było nam tak dobrze, że gdyby ktoś przeciągnął nam ręką po grzbiecie, zaczęlibyśmy mruczeć jak koty.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz